„Potłuczona filiżanka” –  Anna Kasiuk o najnowszej książce o schizofrenii i towarzyszącym jej procesie twórczym.

Anna Kasiuk to polska pisarka i autorka książek, która porusza trudne tematy i nie boi się ich.  W swojej najnowszej powieści pt. „Potłuczona filiżanka” opowiada historię 21-letniej Soni, która cierpi na schizofrenię. Jest to zaburzenie psychiczne, niejednokrotnie prowodzące do psychozy, podczas którego chory błędnie postrzega rzeczywistość.

„Miałam swój cel, wyzwanie, które stało się życiową drogą. Ludzie borykający się ze schizofrenią mogą żyć normalnie – powtarzałam sobie i każdego dnia robiłam wszystko, by znaleźć coś, co pozwoli odbudować jej wewnętrzny spokój”.

(Fragment powieści „Potłuczona filiżanka” Anny Kasiuk).

Lektura „Potłuczonej filiżanki” nie jest łatwa. Książka traktuje o poważnym temacie, porusza i daje do myślenia. Czy mogłaby Pani przybliżyć czytelnikom co w niej znajdą i dla kogo jest to pozycja?

To prawda. Książka nie należy do łatwych i przyjemnych. Moje Czytelniczki często grymaszą, że w przedstawianych przeze mnie historiach nie ma szczęśliwych zakończeń, a ja uparcie się temu przeciwstawiam. Owszem, moja literatura to nie lukrowane pierniczki. Jednak znaleźć w niej można zawsze drugie, a nawet trzecie dno, co czyni ją atrakcyjną dla każdego przedziału wiekowego. „Potłuczona filiżanka” jest historią chorej na schizofrenię Soni, dwudziestojednoletniej utalentowanej informatyczki, u której w wyniku silnych przeżyć uaktywniła się choroba. Jest to również książka o rozpadającym się małżeństwie rodziców głównej bohaterki i ich tęsknocie za magią życia w rodzinie. Zawsze powtarzam, że cudem egzystencji człowieka jest umiejętność cieszenia się z drobiazgów, bo te budują naszą codzienność. To wielopłaszczyznowa historia o niemocy, a tej doświadczamy wszyscy. Książkę kieruję do matek, ojców, braci i sióstr ludzi borykających się ze schizofrenią, ale również tych, którzy stanęli na zakręcie życia i nijak nie wiedzą co począć z nim dalej. 

Ile czasu zajęło Pani napisanie powieści?

Zdobycie wiedzy i zebranie materiałów okazało się czasochłonne. Odwiedzałam Środowiskowy Dom Samopomocy w Łubcu, gdzie rezydują borykający się również z tą chorobą, rozmawiałam z psycholożką, a także poznałam mamę dziewczyny, która walkę z chorobą przegrała. Udało mi się zebrać materiały i wiedzę. Zabrałam się za pisanie, jednak i to nie było proste. Ogrom emocji i wspomnień, jakimi podzieliła się ze mną mama zmarłej, okazał się przytłaczający. Na kilka długich tygodni musiałam odłożyć pisanie książki. Nie byłam w stanie podejść do procesu z dystansem. Sama jestem mamą, walka z chorobą to często wielka niewiadoma, z tym nie mogłam się oswoić.

Czy bohaterowie są wzorowani na prawdziwych osobach?

Potłuczona filiżanka opowiada historię osoby chorej. Zbierając do niej materiał, szukałam pośród znajomych dotkniętych tą dolegliwością. Zdziwilibyście się, jak wiele osób boryka się ze schizofrenią. Psycholożka mojej córki powiedziała mi kiedyś, że schizofrenia lubi towarzystwo innych chorób, co potwierdza jedynie kruchość osobowości schizofreników. Są oni jak potłuczone filiżanki, narażeni na ataki własnej świadomości. Odpowiedź na pytanie brzmi – tak, bohaterowie wzorowani są na prawdziwych osobach. Bardziej lub mniej, jednak nawiązują do rzeczywistości zmagających się z chorobą.

Dlaczego schizofrenia stała się głównym tematem Pani najnowszej powieści?

Myślą przewodnią była choroba mojej córki, która od kilku lat zmaga się z depresją. Jednak doświadczenie pisarskie podpowiadało, że powinnam sięgnąć głębiej. O depresji mówimy więcej, widzimy ją w mediach. Ludzie coraz częściej przyznają się do towarzyszenia ich życiu depresji. Schizofrenia natomiast pozostaje wciąż w cieniu. Tej choroby nie widać tak długo, póki objawy nie nabierają natężenia. A jednak ona istnieje i dotyka niemal 50 mln ludzi na świecie, z czego 400 tys. w Polsce. Dlatego zdecydowałam się napisać książkę o schizofrenii.

Jakie są, Pani zdaniem, najbardziej krzywdzące stereotypy na temat schizofrenii?

Stereotypy to zasadniczo najgorszy wróg człowieka i nie dotyczy to tylko schizofrenii. Uprzedzenia, strach powodowany niewiedzą, potrafią wyrządzić prawdziwą krzywdę. Warto jednak podkreślić, o czym wspomniałam wyżej – schizofrenii nie widać na pierwszy rzut oka. Dopiero nasilające się objawy wzbudzają niepokój i odzierają ze złudzeń. Pamiętajmy jednak, że odpowiednie leczenie schizofrenii przynosi efekty i ulgę. A chorzy często są niezwykle kreatywnymi i utalentowanymi jednostkami. Schizofrenikami byli na przykład Nietzsche, Kant, van Gogh.

W Pani dorobku pisarskim znajdziemy kryminały, thrillery, romanse, literaturę obyczajową, sensację i literaturę piękną. Który gatunek literacki jest jednak Pani najbliższy?

Właściwie nigdy nie zastanawiałam się nad tym, czy któryś z uprawianych gatunków jest moim ulubionym. Zdecydowanie wolę skupić się na temacie. Wtedy wybranie gatunku staje się tylko narzędziem wzmacniającym przekaz. Mogę natomiast szczerze przyznać, że cenię możliwość lawirowania pomiędzy gatunkami. Nie umiałabym się poświęcić pisaniu tylko w zakresie jednego gatunku, bo to nudne. Potrzebuję zmian. Te czynią moje prace ciekawszymi.

„Potłuczoną filiżankę” będzie można dostać już 7 września 2022 roku. Czy data premiery jest przypadkowa?

Absolutnie nie! Premiera książki odbędzie się trzy dni przed Międzynarodowym Dniem Zapobiegania Samobójstwom, a więc jest to idealny moment, by podjąć dialog na ten temat. Schizofrenia, szczególnie ta nieleczona objawia się omamami, głos w naszej głowie podpowiada wiele różnych, niestety i tych dramatycznych rozwiązań. A między innymi właśnie odebranie sobie życia. Termin premiery ma za zadanie podkreślić powagę sytuacji i zachęcić do szeroko pojętej profilaktyki. Pamiętajmy, że depresja ma szansę stać się w niedługim czasie chorobą cywilizacji. W naszych rękach jest naprawdę wiele.

Jak wygląda Pani przykładowy dzień podczas pisania książki?

Och, moja codzienność, choć w mediach społecznościowych wygląda dość atrakcyjnie, jest tak samo rutynowa, jak w przypadku każdego innego człowieka. Rano rozwożę dzieci do szkół. Po powrocie robię sobie kawę i siadam do komputera. No dobrze, zanim jednak zacznę pisać, robię poranny przegląd mediów. Pracuję do południa. Potem przygotowuję obiad, zajmuję się domem i wyjeżdżam po dzieci. Do pisania wracam wieczorem. Bardzo istotne jest dla mnie, by poświęcić rodzinie czas, dlatego popołudnia spędzamy głównie razem.

Czy planuje Pani kolejną część książki, czy historia Soni została już opowiedziana?

Zdecydowanie uważam temat za zamknięty. Historia Soni została opowiedziana.

Nasi czytelnicy na pewno zadają sobie to pytanie. Więc może uchyli Pani rąbka tajemnicy – czy pracuje już Pani nad czymś nowym?

Oczywiście, że tak. Nie potrafię nie pisać. Mam to szczęście należeć do grona osób łączących wykonywaną pracę z pasją. Dlatego, nawet jeśli nie piszę nic zakontraktowanego, to zawsze pracuję nad jakimś opowiadaniem, albo zbieram materiały do kolejnej książki. Aktualnie pracuję nad historią rozgrywającą się w szeregach polskiej Policji, jednak nauczona doświadczeniem nie zdradzę tematu książki.

Wywiad przeprowadziła Natalia Lizurej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *